To już jest koniec

W końcu nadszedł ostatni dzień naszego pobytu na Martynice. Postanowiliśmy jeszcze trochę pozwiedzać, jeżdżąc po wyspie wynajętymi samochodami. Odwiedziliśmy muzeum niewolnictwa (czyli dom trzciny cukrowej) oraz rumu (niestety bez możliwości degustacji), a także wcześniejszą stolicę Martyniki - St Pierre, całkowicie zniszczoną przez wybuch wulkanu Pelle w 1902 roku, do której jechaliśmy górzystą drogą przez lasy deszczowe, oczywiście pełne jadowitych węży. Ten ostatni dzień był może nie do końca taki jak zaplanowaliśmy, nie wszystko udało się zrealizować…( np. nie wpuścili nas do fortu w Fort de France…). Późnym wieczorem, po rajdzie przez wzgórza Fort de France, siedzieliśmy wszyscy w samolocie do Paryża. Szkoda tylko, że nic nie wyszło z imprezy nad Hiszpanią :)) (do nadrobienia w przyszłości). Do Polski wróciliśmy w niedzielę. W poniedziałek zaczął padać śnieg…