Szczęki 0

Następnym odwiedzonym przez nas państwem był St. Vincent i Grenadyny. Grenadyny chyba najbardziej odpowiadały dotychczasowym wyobrażeniom o prawdziwych Karaibach (100% Karaibów w Karaibach). Małe piaszczyste wysepki z plażami o białym, drobniutkim piasku, pochylone od wiatru palmy, błękitna, przejrzysta woda, drinki z parasolkami, dookoła rafa koralowa… Ludność miejscowa, najczęściej z dredami, na podręcznych łódkach, podpływała do jachtów oferując T-shirty, lobstery i lokal biżu. Oczywiście odwiedziliśmy rezerwat Tobago Cays, nie ominąwszy pływania, plażowania pod palmą i snorkelingu na pobliskiej rafie. Przez parę godzin czuliśmy się jak w gigantycznym akwarium. Ryby we wszystkich kolorach, wielkie rośliny, koralowce, gdzieniegdzie przemknął rekin (!), na szczęście obyło się bez strat w ludziach :)). Fajnie jest zobaczyć na żywo trójkątną rybę w biało-czarne paski albo ławicę tęczowych karpi :)). Później, na wyspie Bequia, w jednej z knajpek na plaży odbył się konkurs na najbardziej kiczowaty landszaft z żaglowcem i zachodem słońca w tle. W związku z tym, że konkurs pozostał nierozstrzygnięty, prace można nadal składać w Biurze Organizacji I Karaibskiego Konkursu Fotografii Ściennej, Odział Kraków lub Oddział Kielce.